Tym razem mieliśmy wychodne we dwoje: ja i P. Dziecko pojechało do teściów (żegnałam je w progu ze łzami w oczach, jak ostatnia wariatka), a my, niczym zwykli śmiertelnicy, udaliśmy się do klubu, prawdziwego klubu, miejsca, gdzie ludzie tańczą, spożywają alkohol i krzyczą do siebie. Tamże właśnie zrozumiałam, że wkroczyliśmy nieodwołalnie na drogę Starości, że
Browsing tag: klub
„Piątek, piąteczek, piątunio” od pewnego czasu był mi pojęciem cokolwiek odległym i obojętnym. W piątek ludzie wysypywali się ze swoich korpo i szli do domu desperować i oglądać seriale, bądź też szli pić w swoim korpososie. W piątek wylaszczone niunie szły wić się w klubie do głośnego umpaumpa płynącego z didżejki. W piątek faceci szli